Przejdź do głównej zawartości
Elo, Memiarze!
Takie m e m e, a na świecie nie fajne rzeczy są (nie mam na myśli Masti. #Sarkazm).
Ale na szczęście wszystko (oprócz Masti), ma dobrą stronę. Dobre są Kamienie, Masło, Memy, Przyjaciele (o ile ich masz, bo nie jesteś rudym przegrywem [Czytaj:mną]), Nutella, Czekolada... Ogólnie słodycze, długo można tak wymieniać, i każdy ma swoje dobre, memiczne Loffki.
Klocuch, see you!
*Szybki fakt: Masti sama usunęła teledysk "Wyślij Nudesa", ale na obecną chwilę możemy znowu go znaleźć na jej kanale, i popaść w jeszcze większą depresje.*
Dzisiaj (niestety), skupimy się głównie na tym złym czymś.
A mianowicie ... Wojnie Lidlowskiej, a w sumie, o Pierwszej wojnie lidlowskiej. Ponieważ były aż trzy wojny tego typu mema.
Wojna Lidlowska o Kroksy, Karpie, I ostatnia... Wojna o Torebki firmy krzak. Nie no, krzaki fajne są.
(Wiem że piszę się crocsy, ale że to historia z perspektywy Grażyny, to bez 'Kroksów', się nie obejdzie.)
Historia z życia Grażyny, żony janusza...
*
Był sobie dzionek, to do Lidla planowałam iść, po ziemniaki, i schabowe na obiad. Zanim poszłam z Halinką na zakupy, postanowiłam pooglądać kolorowe gazetki, może są jakieś promocję. Przeglądając gazetkę nie znalazłam nic fajnego.
-O MAMUNIU!- Oglądałam gazetę od drugiej strony, a na pierwszej stronie informacja o... PROMOCJA KROKSÓW!!!
-W MORDĘ JEŻĄ! CO SIĘ TAK DRZESZ?-Darłam się tak głośno że aż obudziłam Januszka.
-Janusz! Janusz! W Lidlu promocja kroksów jest!!
-Co?? Tych eleganckich, drogich, dobrze wykonanych butów?
-Tak!!!
-Od kiedy są w sklepach?
-Od jutra.
-Grażyna, mam pomysła!
***
Ja i Janusz pojechaliśmy do Lidla z Halinką i Zdzisiem, jej mężem. Halinka i ja poszliśmy po zapasy jedzenia a nasi mężowie rozstawili namiot. Po godzinie ludzie zaczęli też rozstawiać namioty i maty.
***
Była Prawie 4 w nocy, a atmosfera gęstniała. Ludzie walczyli o miejsce w kolejce, i o tlen. Z nerwów, zaczęłam z Halinką rozmawiać o celu naszej wyprawy do Lidla.
-Halinka, a dla kogo kupujesz te buty? O, i w jakich kolorach, ja sobie kupie jasno niebieskie, do tej sukienki mojej z kwiatuszki, wiesz którą mam na myśli?-Halinka pokiwała głową.-. A Januszowi jasno zielone, Brajankowi niebieskie, a Dżesice różowe, jak się jakieś ładne inne napatoczą, to wezmę, komuś dam w prezencie, sprzedam czy coś.
-Ja różowe chcę, a dla Zdzisia czarne, a dla naszych chłopów Mietka i Heńka czerwone albo zielone, mają za nie długo urodziny to im jeszcze słodycze jakieś dokupię, i prezent idealny.
-Chłopcy na pewno się ucieszą.
-Mam taką nadzieję. Ej, nie uważasz nie powinniśmy zadzwonić do Krysi, zapytać się co u dzieciaków?
-Nie, dadzą sobie radę. Kupimy jej tak jak obiecałyśmy Fioletowe kroksy i będzie kobieta zadowolona. Z resztą, znasz Krysie, pewnie im placki czy coś ugotowała, i film oglądają.
-Masz rację, ale boję się Stasiu i Heniek to mali chłopcy jeszcze.
Z Halinką postanowiliśmy poplotkować o tym co się dzieje na naszym osiedlu, krótko i zwięźle.
***
Ni z dupy, ni z pietruchy, Janusz i Zdzisiu zawołali mnie i Halinkę.
-GRAŻYNA! HALINA!-Zawołali w tym samym momencie mężowie.- Szybko!
Zdziwiona popatrzyłam na Halinkę, ona na mnie. Szybko wybiegłyśmy z namiotu, rozglądając się za mężami w tłumie.
-TAM!-Krzyknęłam po zauważeniu Janusza. Biegłam w tłumie ludzi chcących kupić Kroksy. Halinka biegła, przepychając się między ludźmi, za mną. Wreszcie dotarłyśmy do naszych mężów.
-CO SIĘ DZIEJE?- Zapytałyśmy w tym samym czasie.
-Zaraz...- Janusz nie zdążył odpowiedzieć bo jakiś typ popychał go. Janusz walnął go z łokcia, typ się wywrócił, a ludzie zaczęli po nim chodzić, gostek darł się a potem ucichł. Ludzie przepychali się, każdy chciał mieć kroksy. Teraz i ja i Halinka waliliśmy ludzi.-  Grażyna! Masz lepszy dostęp do wejścia, ja i Janusz będziemy walić ludzi, a ty i Halina, idźcie, musicie dokończyć nasze dzieło. Jeśli nie przeżyje tego...-Przerwałam mu.
-JANUSZ! NAWET TAK NIE MÓW!
-Powiedź dzieciom że Tata ich kocha.- Janusz znowu kogoś walną.-Kocham cię bardziej niż Harnasia.
Chciałam się popłakać.. Kocham tego sebixa. On kocha mnie bardziej niż Harnasia! Te słowa dodały mi siły.
-Jesteśmy bardziej silne niż Mocherowe berety!-Powiedziałam Halince z determinacją w głosie.
-Halinka...- Zaczął Zdzisław.- Wiesz że nie jestem romantykiem, ale chcę ci przekazać to samo co Janusz, Grażynie. I jeszcze jedno, weź jeszcze jedne kroksy, różowe...
-Zgadzasz się?- Zapytała Halina z łzą w oczach.
O co Chodzi? Jest coś o czym nie wiem?
-Kunegunda będzie mieć fajne życie. Znajdę pracę, na stałe. Damy sobie radę.
Tym razem oboje mieli łzy w oczach.
-Nie wiem co tutaj się dzieje, ale Halina, nie zapominaj się że mamy zadanie bojowe.-Spojrzałam na Janusza a on na zegarek z myszką miki który dostał od dżesiki na urodziny.
-Jedna minuta.-Powiedział patrząc nerwowo to na mnie to na Halinę, Kończąc na Zdzisławie.-Dacie sobie radę?
-CZY TY JANUSZU SEBO ZWIĘRZYŃSKI, WĄTPISZ W MOJĄ MOC MOCHERU?
Co za menda.
-JA TEŻ MAM MOC!-Oburzyła się Halinka.
-STOP!- Krzyknął wnerwiony Zdzisiu.- Nie kłócicie się, oni własnie tego chcą!
-KTO?- Krzyknęliśmy niemal jednocześnie.
Ale nie było nam dane dowiedzieć się, bo w tym momencie drzwi Lidla się odtworzyły.
Czas zwolnij serce biło, i odbijało się o moje wnętrzności, jak harnaś o ściany naszego mieszkania, w trakcie kłótni z Januszem.
Syndrom przetrwania odpalił się, w mojej głowie.
Biegłam na dział z ciuchami ale to mnie mało obchodziło. Kroksy, to jest to czego chcę i potrzebuję.
Zabije dla kroksów.
Zginę dla kroksów.
NAGLE, wybiegłam za regał. To co było zauważyłam sprawiło że stałam z otwartą buzią, aż nie weszła mi mucha do gardła.
Sterta kroksów.
Dopiero kaszląc zdałam sobie sprawę że Halina stoi koło mnie i też kaszle.
-Muchy?- Halina uśmiechnęła się.
-Dużo ich mają.-Teraz ja się uśmiechnęłam.
NAGLE jakieś głośne coś przerwało nam patrzenie się na siebie.
Popatrzyłyśmy się w stronę wejścia.
Janusz i Zdzisiu dzielnie walczyli.
-Halina, do roboty.
***
Znaleźć buty w danym kolorze, jest łatwo, ale znaleźć buty w danym kolorze, i rozmiarze to wyzwanie, ale na szczęście udało nam się już niektóre kroksy znaleźć, i odhaczyć z naszej listy.
NAGLE rozbił się jakiś dźwięk.
-O.-tylko tyle potrafiłam z siebie wykrztusić.
-NIE!- Tylko tyle potrafiła powiedzieć Halina.
Mocherowe berety, blachary, dresiarze, inne dekle, przebili się przez obronę Janusza i Zdzisia.
Spojrzałam ma Halinę, ona na mnie. Pokiwałyśmy głowami.Czemu nie? Nie wiem.
Przez chwilę bałam się, potem byłam gotowa do walki, na koniec miałam ochotę schować się pod ziemią.
Wszystko znowu zwolniło, ludzie przepychali się, turlali się, jak opony.
Dziwne skojarzenie.
Opony szły, jak opętane Zombie.
-HALINA, KROKSY!
Moja towarzyszka, wyciągnęła z kieszeni dziurawych jeansów (które kupiła ze mną na rynku u Turka), reklamówkę z logiem Biedronki.
Halina od razu zaczęła pakować nasze zdobycze.
-Dobry pomysł tak nam ich nikt tak łatwo nie zabierze.-Powiedziałam, pomagając Halince.
Po zapakowaniu łupów, schowaliśmy się za lodówką, z mrożonkami.
Kurcze, a Kroksy dla Dżesiki i Brajanka?
-Halina biegnij do kasy, kup te Krosky, uważaj by nikt ci ich nie ukradł, potem daj chłopom naszym.
-A, ty?
-Muszę coś zrobić.-wychyliłam się za lodówkę.- Potem ci wytłumaczę.
Halina nie pytają więcej, nie postrzeżenie pobiegła do kasy.
Muszę zdobyć te dwie pary.
Da dzieci.
***
Niestety było za późno, ludzi było za dużo. Szybko dobiegli do koszów z darem bożym i zaczęły się polowania na modne obuwie, najwyższej jakości.
Wszystko dla dzieci.
Ludzie walczyli o kroksy.
Po prawej jakieś dwie loszki wyrywały je sobie z rąk.
Po lewej jakieś gostek leżał na brzuchu trzymając pod sobą mocno kroksy, a jakieś inne bandziory próbowały go przerzucić na inną stronę jak schabowe.
Koło niego leżał jakiś nieprzytomny koleś z Kroksami w dłoniach, jakieś dresy próbowały mu je zabrać ale chłopak za mocno trzymał.
Niebieskie, i różowe buciki.
Dasz radę.
Podniosłam się przybliżając się do koszów z Kroksami.
Wokół pełno opon.
Pchałam, biłam, kopałam, opony/ludzi. Czego Matka nie zrobi dla dzieci.
Nagle jakieś gostek zaczął się na mnie drzeć.
-MAM CHORĄ CÓRKĘ!
-TO IDŹ DO BIEDRY PO ŚWIEŻAKA!
Najlepszy hejter to Grażyna Zwierzyńska.
Lepiej ze mną nie zdzierać.-Z tą myślą, walczyłam o swoje.
Przepchałam się do koszów z bogactwem.
JEST!-Po prawej były niebieskie, na oko dobre rozmiarowo dla Brajanka, kroksy. Już miałam po nie sięgać, ale zauważyłam że jakaś typowa blachara, stojąca naprzeciwko mnie, patrzyła się na nie. Szybko po nie sięgnęłam, już je miałam przy sobie, a ta menda chwyciła mnie za nadgarstek. Szarpnęłam ręka i wzięłam Kroksy. Ale ta menda ruska znowu mnie pociągnęła!
-ŁAPY PRECZ MENDO PO DZWONIĘ PO POLICJĘ!
-Ale te Kroksy ja chciałam!
-Ale ja byłam pierwsza!
Blachara zrobiła minę srającego psa i dała mi spokój, przeszłam do innego kosza z kroksami, ale po różowym obuwiu, ani śladu.
Rozejrzałam się, ludzie lali się po łbach, ochrona reagowała, ale słabo im to wychodziło.
Różowe kroksy, muszę je mieć.- Z tą nadzieją na znalezienie ich chodziłam i szukałam.
Nagle zauważyłam kobietę biorącą takie kroksy, jakich ja potrzebowałam, do koszyka.
-Grażyna! Jestem...-Powiedziała zdyszana Halina.
-Masz.-Podałam jej Kroksy dla Brajanka.- Idź na jakiś dział gdzie nikogo nie ma, i pilnuj ich jak oka w głowie.
-Okej, a co z tobą? Chodź!
-Nie, muszę znaleźć Kroksy dla Dźesiki, a nigdzie ich nie ma. Ta loszka tam...-kiwnęłam  głową w jej stronę.-Ma jedyną parę.
-Pomogę ci.
-Ale jak?- Co ona kombinuję?
- Ty ją zagadasz.- W tym tłumie, bułka z masłem.- Resztę sama zobaczysz, ale ona musi stać tyłem do mnie, kumasz?
-No oke.- Co ona kombinuję?-Długo czy krótko mam ją zagadać?
-Krótko, i idź bo ci zwieje loszka.
Rozejrzałam się, BINGO! Moja-Nasza ofiara stała tyłem do mnie, podeszłam do niej.
-Dzień dobry! Wie panie gdzie jest... Masło?
-Za ro...AAAAAAAAAAAA!
Halina wskoczyła babce na plecy, loszka ledwo trzymała się na nogach.
-GRAŻYNA! BIERZ KROKSY!
Babka silna, ale udało mi się jej wyrwać Kroksy.
Halina zeszła z pleców, popchnęła loszkę w ten sposób że ta leżała na brzuchu, usiadła jej na plecach, ściągnęła pasek od spodni, i  zawiązała ręce typiarze.
-MOJA KREW!- Jestem dumna z tej bestii.
Szybko uciekłyśmy z miejsca ataku.
Czekaj..
-Gdzie masz Kroksy dla Brajanka?
-Janusz je ma.- Jak, kiedy? Przemilczałam te pytanie.
Byłyśmy na dziale z puszkami, na końcu stał Janusz z Zdzisiem, za nimi była meta, czyli kasa.
Janusz wziął słoik z ogórkami, chciał go rzucić. W nas. A Zdzisiu go nie powstrzymywał.
CO??
-JANUSZ CO TY ROBISZ?-Krzyknęłam ja i Halinka, jednym głosem.
Ale Janusz rzucił... Ale nie w nas tylko coś z tyłu nas. Obróciłyśmy się i zobaczyłyśmy tą loszkę, od ataku.
Spojrzałam na Halinkę i się roześmiałyśmy.
Janusz i Zdzisiu do nas podeszli.
I żyliśmy długo i szczęśliwie.
9 Miesięcy później urodziła się Kunegunda, córka Haliny i Zdzisława.
Hepi end jak to mówią.
*

Mam nadzieje że ta opowiadanie się podobało.
Starałam się xD.
U mojego kumpla, Memiarza-Dymiarza (sam Rafonix tak uważa) Foqeta, możecie znaleźć film gdzie występuję, zapraszam do obejrzenia go.
I to tyle na dzisiaj.
MakaPaka się żegna.
Papaja.
♥♥♥













Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Hejo, Memiarze! Dzisiaj pogadamy o tym  Jak Upolować+ Wytresować Kreta? Na Koniec mały bonus i ważne pytanie. Zapraszam! Jak Upolować+ Wytresować Kreta? Krety często znajduję się u turka (Czytaj: w Kebsowni), czasami przy koszach na śmieci. Wybierz kreta. Tego najsłodszego czy coś. JAK GO ZŁAPAĆ?  Te stworzenia najczęściej są dosyć mało sprytne, wystarczy powiedzieć że ma się kebaby w piwnicy, i zapytać czy Krecik chcę je zjeść, Krety myślą brzuchem. Trzeba mieć trochę wyobraźni. Gdy Kret nam zaufa na tyle by iść z nami, Kret jest nasz. Jak go Wytresować? Kret musi mieć w nas największego wroga (Czyli mader) ale i kochającą Mameee, Mamke, jak zwał tak zwał. Są dwa sposoby: Na Mader potem Mamke Na Mamke potem Mader Ja wolę tą drugą opcję. Bądźmy dobrzy dla kreta, dajmy mu jeść, kupmy mu konsole, komputer czy coś, zagwarantujmy Kretowi dobre życie. Po okresie 2-3 tygodni, (może trochę mniej, może trochę więcej, zależy od ciebie ile dni będziesz dobry) ...
Hejka Kamienie! Dzisiaj przychodzę do was z moją opinią na temat książki Małe Życie , autorstwa Hanya Yanagihara . Małe Życie (istnieje też starsze wydanie które ma fajny wywiad z Hanyą) "Czterech przyjaciół tuż po ukończeniu studiów przenosi się do Nowego Jorku, aby zacząć nowe życie. Nie mają nic poza sobą i swoimi ambicjami. Willem - aspirujący aktor, JB - utalentowany malarz, Malcolm - sfrustrowany architekt, oraz tajemniczy i wycofany Jude, który stanowi dla wszystkich punkt oparcia. Z czasem ich relacje stają się coraz bardziej pogmatwane za sprawą uzależnień, sukcesów i dumy.  Oto poruszająca do głębi opowieść o wielkim mieście, które daje szansę na zapomnienie o przeszłości, i o życiu w bólu, który nie pozwala o niej zapomnieć. To proza, która w całym swoim pięknie opisuje doświadczenia, zła, granice ludzkiej wytrzymałości i tyranię pamięci." To znajdziemy na okładce książki z tyłu. TO JEST MYLĄCE, NAWET BARDZO. Ja sięgając po tą książkę wiedziałam że w...
Elo, Memiarze! Przepraszam że dawno nic nie pisałam ale po ostatniej opowieści potrzebowałam trochę wytchnienia. Ale wracam, to nie z byle czym. Z newsami prosto z yt, i memami na poziomie. ____________________________________________________________________________ Pierwszy HIT (zawsze coś takiego jest napisane w tytule disco polo na yt, no chyba modne takie) to spodnie na głowę, i uwaga, ten film jest wystawiony jako niepubliczny. -Nie groź mi! Ogólnie jakieś dymy, typy są pół nadzy, syf wokół, ale mój wzrok najbardziej przyciąga ten facio z tyłu który próbuje założyć spodnie na głowę xD. On chyba pomylił te spodnie z szafą (przez alkohol), do Narni chciał się wybrać, uciec od tych dymów. Major i Kononowicz to mój ukochany duet <3 O co chodzi? Major się co chwilę śmieje, jego kamerzysta też.. To jakaś pułapka! To nie Major tylko jakaś jaszczurka od Obamy! Pikne densy <3 Gościu ma talena. LAJK DYS GAJ! HI IZ SOŁ TALENTET ENT AJ LOFF HYM SOŁ MASZ!  ...