Przejdź do głównej zawartości
Elo, Memiarze!
Dzisiaj będzie opowiadanie o Pjoterze bojącym się Doktura, a całość będzie otoczona dłuższą historią, bo sam motyw Pjotera bojącego się Doktura jest pod sam koniec i jest mega krótki xD.
Będzie się działo.
___________________________________________________________________________
-PJOTER, CHO, NO NA OBIAD!- Ryknęła Halyna.
Mały Pjoter pomaszerował do kuchni, gdzie jego Mama dopiero odcedzała ziemniaki, a kotlety schabowe smażyły się, a tłuszcz pryskał jak fontanna, wszystko działo się na najdroższej patelni od turka.
A co? Promocja była.
Sabinka, ta spod czwórki, musi zazdrościć przychodząc na co sobotnią kawę.
-Po co mnie wołałaś skoro obiad jeszcze nie gotowy?
-Przecież za chwilę będzie, Ojca zawołaj a nie.
-TATO!!-Pjoter ryknął ile sił w płucach.-Mamooo...
-Tak Kreciku?
Mama nazywała Pjotera Krecikiem, tłumaczyła się tym że jej jedyny syn miał oczka małe i jak ona mówiła 'Świtaśne', co naszej małej małpce wydawało się wręcz królewskim tytułem.
Krety są przecież lepsze niż pszczoły.
Małą pszczółką był nazywany syn Sabiny. Na zawsze Pjotrkowi zostanie chwila gdy Seba-ameba darł się na placu żeby Mama się do niego tak nie zwracała, a ona na to 'ale pszczółko ty moja...', Sebuś nie wyrobił i zaczął drzeć się, łzy spływały strużkami z jego oczu. Siara na całe osiedle. Płakać a takiego powodu. Siarą było samo posiadanie takiego problemu z własną rodzoną Matką.
-Pjoter? Heloł? Żyjesz?-Pjotruś spojrzał się na Mame, ta otwierała świeżo wyciągnięte pudełko po lodach z zamrażarki.
-Tak, nie dawaj mi dużo kopru.-  O co chciał zapytać się Pjoter?Aaa.-Mamo, czemu mnie wołasz po to żebym zawołał Tate, skoro sama to możesz zrobić?-Grażyna odwróciła się w stronę syna, nie wiedziała jak mu odpowiedzieć, więc co zrobiła? A, zmieniła temat.
-Zawołaj mi to znowu tego lenia.
-TATOOO! MAMA KUPIŁA HARNASIA! PO PROMOCJI!- Wykrzyczał wypluwając płuca synalek tego wołanego lenia. A z salonu dobiegły dźwięki wstawania z starej, hałasującej  zielonej sofy.-MAMA ZWINĘŁA OSTATNIE DWA SPRZED NOSA SOMSIADA!
Janusz, król gór, w szybkością plotek rozsiewanych przez moherowe berety, znalazł się w kuchni pamiętającej jeszcze czasy PRL'u.
-Jaka była jego mina?! Chcę znać wszystkie szczegóły!- Janusz patrzył to na syna, to na żonę.-Znowu dałem się nabrać?-Janusz nie krył smutku.
-Jak już jesteś, to usiądź.-Halyna powiedziała to z niekrytą satysfakcją że jest (jak myślała) mądrzejsza on męża, ale martwiła się o niego. Januch wstał przez swoją miłość do Harnasia, i przez nienawiść do SOMSIADA- tego OWADA.
Ja to umiem rymować- Halyna uśmiechnęła się nakładając posiłek na trzy, bogato zdobione w kwiaty, talerze.
Chyba nikomu nie trzeba mówić od kogo je kupiła. (Wskazówka dla kretyna: zaczyna się na T kończy na K, a pośrodku jest U,R,E.)
-Usiądziesz, czy zaproszenia potrzebujesz?- Janusz pomaszerował do stołu gdzie Halyna już kładła talerze.
Halynka po chwili usiadła po lewej stronie swojego męża.
Pjoterek, widząc to zasiadł na swoim miejscu.
***   ***   ***
Każdy jadł w swoim tempie, a Halyna z Januszem rozmawiali o anegdotach z życia wziętych.
-Wie no ty Halyna, że ten pijok żul jaki mi to, z tą swoją Sabinką na czworaka ostatnio wracali od Makularzy, tych cebularzy.
Pjoter zachichotał, oj ci SOMSIEDZI.
-Pjoter bo się udusisz.-Halyna mimo że dużo od syna wymagała martwiła się o niego.- A to pijoki, Sabinka niby taka Ą, Ę przez BIBUŁKĘĘ, a tu takie coś.-Mówiła Halynka do Janucha.
-Łoo ona wyżej sra niż ustawa przewiduję.
Pjoter znowu zaczął się dusić, rodzice spojrzeli na niego.
-Kreciku, jak ty jesz?
-No-rm-alen-niee.- Wydusił z siebie kaszląc Pjoter.
-No, Pjoter, żyj!-Janusz poklepał syna po plecach.
Krecio ogarnął się.
-Przepraszam, ale wy strasznie śmiesznie mówicie.- Powiedział  nieśmiało Pjotruś.
-No łokej, ale nie duś siem.- Pouczał Januszek ten puszek (Ahh, te rymy).- te SOMSIADY mnie wykończom to takie medny.
-Tego Sebe to oni tak męczą, biedny ostatnio musiał z tym Jarkiem na jakąś szkółkę manier jechać, sabina ich posłała.
-Co za menda, od zawsze wiedziałem że z nią jest coś nie tak.- Janusz nie krył oburzenia.-Halyna, zrób mnie tej kapuczyny, łokej?
Halyna wstała i pomaszerowała do szafek i zaczęła przygotowywać kapuczyne.
-Ty to tak nie gadaj, przez ściany wszystko słuchają, to złe ludzie są.-Halyna z skupieniem nasypała jakieś mistyczne proszki do dwóch kubków.-Pjoter, Kubusia chcesz?- Krecik pokiwał głową, w czasie gdy jego Mama wyciągnęła szklankę i soczek z lodówki.- Janusz, mnie denerwuję twoja nienawiść, sam się cieszysz gdy po raz dziesiąty SOMSIAD kręci, i odpalić silnik mu nie chcę.
-Łoo nie przesadzaj, sama Sabiny nie cierpisz.
Halyna podała napoje, sama wypiła porcje kapuczyny.
***   ***   ***
Pjoter siedział w swoim pokoju na podłodze i bawił klockami Lego które dostał kiedyś o Wuja Majora.
Temu to się wiedzie.
Drzwi do pokoju się odtworzyły, a u progu pokoju stanął Janusz.
-Pjoter, mosz bojowe zadanie.-Pjoter nie wiedział o co chodzi.- Wskakuj w buty, w drodze ci wytłumaczę.- Janusz już miał zamykać drzwi gdy nagle je jednak rozchylił.-Zamknij szyby, niech SOMSIADY myślą że klimę mamy.
***   ***   ***
Po dziesięciu minutach Pjoter już był na klatce, i schodził schodami z tatą.
Ni stąd, ni z pietruchy, SOMSIADKA wyszła z małym Sebusiem na klatkę.
Pomiędzy Janszem a Sabinką nawiązał się ciekawy dialog.
-A dzień dobry SOMSIADKO.
-Dzień dobry, ładna pogoda to na plac zabaw z Sebusiem idę. Pjoterek może miałby ochotę iść z nami?
Pjoter nie zdążył opowiedzieć bo Tatuś zabrał głos za niego.
-Pjoter podziękuje, idzie ze mną do biedry..onki.-Przy SOMSIADCE Janusz trzymał fason.
-No dobrze, może następnym razem.- Sabina już miała iść ale coś ją powstrzymało.-O, Janusz, jeśli spotkasz Jarusia, on auto naprawia, to jakbyś mógł powiedz mu że z Sebkiem na placu zabaw jestem, o i Halynie że potem do niej zadzwonię.
-Ło...oczwyiście powiem. A co Passacik znowu nie odpala?-Janusz nie krył uśmiechu.
***   ***   ***
Gdy już wyszli z klatki, i poszli wzdłuż parkingu.
-Tatoo..
-Co nie halo?
-Na mżawkę się zapowiada.
-Co ty Pjoter, ta mżawka? Jak w 86 na poligonie byłem, to dopiero była burza.
Szli dalej.
Z dali widzieli już Passata SOMSIADA.
Jaruś grzebał pod maską, Janusz postanowił go przestraszyć
-Co tam SOMSIEDZIE? Znowu wpierdol?
SOMSIAD walnął głową o maskę, z irytacją spojrzał na wroga.
-Witaj, po jakiego kielicha miałbym mieć wpierdolca?
-Passacik znowu zepsuty, a Sabinka odradzała jego kupno, wyczuwam dymy.-Uśmiech Januszka był do tego stopnia zaraźliwy, że krecioch po sekundzie uśmiechał się od ucha do ucha.-I weź mnie tu nie przeklinaj, tu jest mój potomek.-Janusz z dumą spojrzał na uśmiechniętą mordkę Pjotrusia.
-Sam żeś pan źle mówił.
-Pjoter przypominasz sobie by tatuś coś takiego powiedział?-Pjoter pokręcił głową na znak 'Nie'.- No widzisz? Jeszcze raz a krew będzie się z ciebie lała jak z twojej starej podczas porodu.
Trzeba przyznać, Janusz miał klasę.
Janusz przekazał Jarku to o co go Sabina poprosiła, i z Kreciem poszli zgodnie na zakupy.
Nie wiedzieli że Halyna z okna odprowadza ich wzrokiem.
***   ***   ***
Droga do Biedry ciągnęła się, i ciągnęła.
Autobus zatrzymał się z lewej strony Pjoterka, spojrzał się w okna tego pojazdu.
Moherowe berety zajmowały pół busa, to przypomniało Kreciowi jego odwieczne pytanie.
Dokąd przez dwadzieścia-cztery godzinyna dobę jadą te stare prukwy?
Chyba nikt nigdy się nie dowie.
***   ***   ***
Będąc już blisko sklepu Pjoter był świadkiem dziwnej sytuacji.
Po drugiej stronie ulicy, kobieta stała na balkonie, na 5 piętrze i kłóciła się z jakimś chłopakiem.
To musi być jej chłopak.-Pomyślał kret.
Pjoterek nie słyszał dokładnie słów, do momentu gdy para zaczęła jeszcze głośniej krzyczeć.
-Ja być Grey i ja chcieć rżnąć!-Krzyknął Chłopak.
-Jesteś moim trzynastym powodem, ty zjebie genetyczny!-Od krzyknęła jeszcze głośniej Dziewczyna.
 Po tym kobieta rzuciła się z balkonu.
Przechodnie zamiast wezwać pogotowie, zaczęli wymachiwać telefonem, robili jej zdjęcia albo nagrywali filmy.
Jakiś blond świr podszedł do ciała z kamerą i zaczął się drzeć:" Hej, żyjesz? Jesteś z nami?"
On chyba to mówił ironicznie.. Nie ważne, ale to brzmiało idiotycznie.
Kolejna Osoba podeszła do ciała, tym razem jakaś ruda loszka z koszulką z napisem "ZABIJE DLA BIEBER'A".
Po chwili na całą ulicę było słychać jej krzyk.
-AAAA DOTKNĘŁAM MARTWEGO CIAŁA!!!
Może to wszystko to scena do jakiegoś filmu?
Jakaś starsza kobieta napluła na leżącą kobietę.
-Tatoo, patrz!- Pjoter wskazał palcem na drugą stronę ulicy.
-Co ty młody pokazujesz? Facet tańczy nad słoikiem?
Typowy tata- Krecikowi naprawdę zrobiło się smutno.
***   ***   ***
Byli już od mniej więcej 20 minut w Biedrze, i chyba mieli już wszystko z listy.
Janusz idąc na dział z tanimi szczochami, szedł po jedyną dobrą rzecz, po Harnasia, króla gór.
Aż zaniemówił widząc to co widział.
Jakiś chłopiec stał na środku działu z Piwem i na całe gardło wykrzyczał: "CZUJĘ SIĘ JAK W NIEBIE!!!"
Wracając do koszyka widział Pjotera biorącego hajzerki.
-Pjoter, jutro zamknięte! Weź tych hajzerek ze dwadzieścia.
Kolejna rzecz z listy Halyny, do odhaczenia.
***   ***   ***
Będąc już przy kasie Janusz musiał zrobić to co większość rodziców przy kasie, zostawić syna samego bo 'ah zapomniałem mleka, znasz matke, będzie krzyczeć.'.
Kretol odprowadził wzrokiem Tate tak daleko na ile regały z produktami pozwalały.
Kasjera robiła to co zawsze w takich momentach robiły kasjerki.
Przyspieszyła, do tego stopnia że pół kolejki zniknęła w 2 minuty.
Tato, gdzie ty jesteś?!?-Pjoter bał się, i to bardzo.
Przed kretem zostały tylko dwie osoby.
Stres był coraz większy, ręce krecia były całe mokre od potu.
Kasjerka uśmiechnęła się złowieszczo.
JEDNA osoba.
Tato, ratuj.-kret nie wiedział co robić.
-Łalo, Łalo, pice jeszcze wziąłem.-Janusz położył na taśmę pice i dwa kartony mleka.-Na kolacje bydzie.
Pjoter odetchnął z ulgą.
Kasjerka zaczęła kasować ich zakupy, i chyba była zła z powodu powrotu Janusza.
Jej fensi i pełne plastiku oczy były pełne plastiku i fensi.
Miała tabliczkę z imieniem "DŻESIKA".
Na złość wolno jak ślimak Dżesunia skasowała produkty, Janusz zapłacił.
Wychodząc kret zwrócił uwagę na kobietę za kasą, z plakietką na bluzce z imieniem "KARYNA".
Karyna szeptała:" Wezmę se 2zł (Czytaj:Zy-ły) po robocie, nikt nie zauważy.
Wyszli z Biedry z torbami.
I wózkiem.
***   ***   ***
Z sześcioma reklamówkami z Biedry było by trudno iść, ale z wózkiem wypełnionym sześcioma  reklamówkami już mniej.
Janusz pchał wózek w którym były nie tylko zakupy, też jego syn.
będąc w połowie drogi mały bar otworzył budkę z lodami.
Pjoter poczuł suchość w ustach.
-Tatoo.
-Co? Gonią nas?
-Nie.. Kupiłbyś mi loda w tej budce? Proszeee, byłem grzeczny.
-Ugh, łokej, ale jedz wolno, ten Seba będzie zazdrościć.
***   ***   ***
Kret jeszcze lizał czekoladowego loda kiedy dotarli na parking z którego dziesięć kroków dalej mieściło się mieszkanie tej jakże zacnej rodzinki.
-Co tam SOMSIEDZIE?-Tata zatrzymał wózek, Pjoter się przestraszył.
Stali przed maską Passata, Jarek już nie grzebał w masce, tylko na czyścił tylne siedzenia.
-A słabo, próbowałem coś zdziałać, ale auto cały czas nie działa. Jutro z rana odstawiam je do warsztatu.
Janusz i Pjoter nie kryli uśmiechu.
-Przykro, ja już z Pjoterkiem pójdziemy.
-Do widzenia!
***   ***   ***
Wózek wsadzili pod schody, sąsiadka Jadzia, starsza kobieta, zawsze bierze wózki które Janusz przynosi i wspiera się na nich idąc na zakupy, lub wynosząc śmieci.
Przechodząc pod drzwiami SOMSIADÓW, było słychać urywki ciekawych rozmów.
Pod drzwiami studentów było słychać że nieźle balangują.
ZA NASZE DZIECI! CO BY MIELI ŁADNE MATKI!-Krzyczeli.
SOMSIADKI, plotkary gadały też o dzieciach.
-Bezstresowe wychowanie? Ja tam wolę mieć kontrole nad moim dzieckiem.- Mówiła Sara, prawa ręka głowy paczki największych plotkar na osiedlu.
Ah, ci SOMSIEDZI.
***   ***   ***
Po wejściu, od razu na starcie padły słowa które zmroziły Pjoterowi krew w żyłach.
-O, Pjoter zapomniałam, jutro..-Ostanie 3, gdyby się uprzeć 4 słowa w zdaniu krecik usłyszał jakby w zwolnionym tempie. -Masz termin u lekarza.
Mała małpka wstrzymała oddech.
***   ***   ***
Rano Pjoterkowi od razu po przebudzeniu wpadły w uszy rozmowy rodziców dochodzące z kuchni.
Kreciek pomaszerował do kuchni, a co, trzeba coś zjeść.
Zaspany stanął w progu, wzrokiem przejechał po całym pomieszczeniu.-Mama przy kuchence, Tata przy stole.
Usiadł na przeciwko Ojca.
-Halynko, podej mnie deczko kszanu pod te kiełbaskę.
Halyna podała Januchowi chrzan, a Pjoterowi talerz z parówkami  i sama usadowiła się zajadając sałatkę.
-Chcesz trochę Janusz?
-Co ja królik żebym sałatę żarł?
-Oj ty jesteś, Janusz.-Grażyna jadła dalej mówiącym pomiędzy porcjami 'żarcia królika'.-Dobrze że wczoraj was posłałam na zakupy, też sobie wymyślili Niedziele bez handlu.
-Łoo źwięda prafda.- Mówił Janusz w pełną buzią.
-O, spieszcie się bo za godzinkę musicie już wychodzić by zdążyć do DOKTURA.
O nie, jednak to nie był tylko zły sen.
***   ***   ***
To się dzieje.
Kret wchodził do szpitala i coraz bardziej dudniło mu serce a coś w brzuchu rosło i malało.
podeszli do rejestracji, przed nimi była jakaś pani kolo trzydziestki.
-Dzień dobry, chciałbym zarejestrować się do lekarza na narodowy fundusz zdrowia.
Kobieta dostała informacje gdzie iść, co i jak i poszła.
Nasza kolej.-Kret rozmyślał o tym jak bardzo chcę być w swoim domu, w swoim łóżku, i by za ścian słyszalny był mecz i komentarze taty przeplatane przekleństwami.
By znowu móc w głowie powtarzać w kółko "czemu on nie może być cicho", a gdy ucichną komentarze taty przyłapywać się na tym że w sumie to nie chcę spać i gdyby chciał nie słyszałby go ale nasłuchuje.
-dobri, ja do doktura na kase chorych.-Janusz uśmiechnął się do recepcjonistki.
A Pjoter nie wiedział co zrobić.
Przed wyjściem mówił mamie że nie chcę, ale ta stwierdziła że wszystko będzie dobrze.
Kret  z jednej strony chciał żeby Mama była z nim, ale nie chciał by ta pominęła powtórki jej ulubionego serialu.
Nawet nie wiedział kiedy szedł z Tatą na drugie piętro do poczekalni.
***   ***   ***
Sekundy mijały jak minuty, minuty jak godziny, godziny były jak nieskończoność.
Czekali może już 20 minut, co na polską służbę zdrowia było na prawdę ultra dobrym wynikiem.
Kiedy żołądek  Pjotera przestał wykonywać dziwne ruchy, stało się coś co spowodowało jeszcze większe skurcze brzucha a ręce zaczęły trzęś się jak żagle pod wiatr.
A co spowodowało taki odruch?
Z gabinetu wyszła kobieta z córką na około paro miesięczną.
-Pjoter, my teraz.- Janusz spojrzał na syna.- Nie stresuj się, dasz radę.
Kret jeszcze bardziej się trząsł.
-Jak ci dobrze pójdzie to kupie ci te klocki na które zawsze się tak ślinisz.
Na twarzy małego sundajskiego nosacza malowało nie niedowierzanie.
To widać?
-To bardzo widać.
Janusz jak słychać umie czytać w myślach.
-No choć.-No i poszli, Janusz jak koks, Krecio szybkim krokiem do tego stopnia że przypadkowo kopnął stolik na którym były gazetki.
Jakiś mały chłopiec roześmiał się, normalnie krat odwróciłby się i mrożącym krew w żyłę wzrokiem zabiłby uśmiech jak i chęci do życia tego chłopaka.
Ale teraz nie miał na to siły, nawet się nie odwrócił a dopiero u progu gabinetu zdał sobie sprawę z  dwóch spraw.
Z tego z zrobił.
Z tego co go czeka.
***   ***   ***
Wszedł do Gabinetu przed ojcem i usiadł szybko na niebieskim krześle które było na przeciwko biurka DOKTURA.
-Dzień dobry.- W jego głosie było wyczuwalne zdenerwowanie.
-Dobri.- Janusz usiadł na krześle z prawej strony syna.
Skąd wzięło się to krzesło?-Pytał się sam siebie Pjoterek .
***   ***   ***
Kret czuł się jak w transie, wszystko działo się tak szybko.
Sundajski Pjoter nie wiedział czy tylko mu się wydawało, ale całość wyglądała jakby DOKTUR i Tata się znali.
Nawet nie wiedział kiedy DOKTUR wsadził mu igłę pod skórę i tyle z tego było.
Pozostał tylko plaster w zielone dinozaury na jego lewym przedramieniu, i naklejki w jego prawej ręce z misiami, motylkami i innymi takimi z napisami typu "Dzielny pacjent".
***   ***   ***
Stojący przed szpitalem kret, bo Janusz zapomniał się o coś zapytać DOKTURA, nudził się.
Patrzył na swój plaster który był uroczy a za razem straszny, bo słodki a służy do wsiąkania krwi.
Był oparty o murek pod wejściem, po jego prawej stronie był śmietnik a jedną nogę miał wystawioną ku przodowi.
-O już jestem z DOKTUREM, przerwę miał.- Duży Nosacz szedł z DOKTUREM trzymającym kawę w prawej dłoni i w lewej ręce  kanapkę w do połowy owiniętą sreberkiem.
***   ***   ***
Okazało się że DOKTUR i Janusz faktycznie nie znają.
Rozmawiali o wszystkim i o niczym.
Nagle przyszło do tego że kanapka DOKTURA zjedzona i chciał wyrzucić sreberko, ale coś nie pykło.
Na patrzył pod nogi i wywrócił się o nogę Pjotera, kawa się wylała na niego.
Takie tam, kawa nie była aż taka gorąca.
Niestety wylała się w okolicach krocza.
Ludzie wychodzący z szpitala, albo wchodzący zamiast zawołać pomoc nagrywali całość i się śmiali.
DOKTUR wyglądał na naprawdę smutnego, a fajny z niego ziomek gdyby nie to że jest DOKTUREM.
-Ludzie co się śmiejecie? Spójcie na siebie, większość z was brało udział w Pierwszej Wojnie
Lidlowskiej, walczyliście o gumowe kapcie. To chyba większa żenada.- Pjoter był pewny swoich słów.
-Nie na widzę większości ludzi, ty jesteś inny.-DOKTUR okazało się nie miał przyjaciół, nikt nie traktował go z szacunkiem.
Nikt przed Pjoterem.
Teraz DOKTUR jest największym kozakiem w szpitalu, tym serialu.-Będzie co wnuką opowiadać.
Z tą myślą Stał na parkingu koło taty wyjmującego jego najnowsze i najdroższe klocki Lego.
Mieć za kumpla DOKTURA jest fajne, klocki się zgadzają.
Seba przeszedł przez parking z ojcem z otwartą buzią, a Jarek starał się nie zwracać na to uwagi.
-Pokazałeś tej PSZCZÓŁCE!-Janusz był dumny z syna.
***   ***   ***
Następnego dnia mały Nosacz cały dzień bawił się klockami.
Sabina od rana dzwoniła do Halyny z prośbą "Czy Pjoterek nie mógłby pobawić się z Sebusiem?".
Odpowiedz chyba każdy zna.
A popołudniu SOMSIAD puścił  jakieś ślunskie songi, co wnerwiło Janusza.
-Halyna, SOMSIAD znowu podjechał tym jego cholernym Passatem i puszcza ślunskie szlagiery, przegiął pałę! Pjotruś puść tą łupenke co zawsze, wyciągam altusy.-Gdy Pjoter zrobił to o co Janusz go prosił, Janusz wyszedł na balkon, i wykrzyczał ile sił w gardle.-A ŻEBY GO PIERUN JASNY... Pjoter chodź do mnie!
Pjoter poszedł na balkon do Taty.
-Pjoter, dam ci lekcje życiową.-Pjoter się przestraszył, czy Tata wypchnie go z balkonu?-Żyj tak żeby na starość powiedzieć..- Teraz razem krzyczeli ile sił w płucach..-KUUURŁA, KIEDYŚ TO BYŁO!
Ah, u nich zawsze jakieś dymy :)
____________________________________________________________________________

Mam nadzieję że się podobało,
To tyle Memiarze,
Papaja ♥♥♥













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hejo, Memiarze! Dzisiaj pogadamy o tym  Jak Upolować+ Wytresować Kreta? Na Koniec mały bonus i ważne pytanie. Zapraszam! Jak Upolować+ Wytresować Kreta? Krety często znajduję się u turka (Czytaj: w Kebsowni), czasami przy koszach na śmieci. Wybierz kreta. Tego najsłodszego czy coś. JAK GO ZŁAPAĆ?  Te stworzenia najczęściej są dosyć mało sprytne, wystarczy powiedzieć że ma się kebaby w piwnicy, i zapytać czy Krecik chcę je zjeść, Krety myślą brzuchem. Trzeba mieć trochę wyobraźni. Gdy Kret nam zaufa na tyle by iść z nami, Kret jest nasz. Jak go Wytresować? Kret musi mieć w nas największego wroga (Czyli mader) ale i kochającą Mameee, Mamke, jak zwał tak zwał. Są dwa sposoby: Na Mader potem Mamke Na Mamke potem Mader Ja wolę tą drugą opcję. Bądźmy dobrzy dla kreta, dajmy mu jeść, kupmy mu konsole, komputer czy coś, zagwarantujmy Kretowi dobre życie. Po okresie 2-3 tygodni, (może trochę mniej, może trochę więcej, zależy od ciebie ile dni będziesz dobry) ...
Hejka Kamienie! Dzisiaj przychodzę do was z moją opinią na temat książki Małe Życie , autorstwa Hanya Yanagihara . Małe Życie (istnieje też starsze wydanie które ma fajny wywiad z Hanyą) "Czterech przyjaciół tuż po ukończeniu studiów przenosi się do Nowego Jorku, aby zacząć nowe życie. Nie mają nic poza sobą i swoimi ambicjami. Willem - aspirujący aktor, JB - utalentowany malarz, Malcolm - sfrustrowany architekt, oraz tajemniczy i wycofany Jude, który stanowi dla wszystkich punkt oparcia. Z czasem ich relacje stają się coraz bardziej pogmatwane za sprawą uzależnień, sukcesów i dumy.  Oto poruszająca do głębi opowieść o wielkim mieście, które daje szansę na zapomnienie o przeszłości, i o życiu w bólu, który nie pozwala o niej zapomnieć. To proza, która w całym swoim pięknie opisuje doświadczenia, zła, granice ludzkiej wytrzymałości i tyranię pamięci." To znajdziemy na okładce książki z tyłu. TO JEST MYLĄCE, NAWET BARDZO. Ja sięgając po tą książkę wiedziałam że w...
Elo, Memiarze! Przepraszam że dawno nic nie pisałam ale po ostatniej opowieści potrzebowałam trochę wytchnienia. Ale wracam, to nie z byle czym. Z newsami prosto z yt, i memami na poziomie. ____________________________________________________________________________ Pierwszy HIT (zawsze coś takiego jest napisane w tytule disco polo na yt, no chyba modne takie) to spodnie na głowę, i uwaga, ten film jest wystawiony jako niepubliczny. -Nie groź mi! Ogólnie jakieś dymy, typy są pół nadzy, syf wokół, ale mój wzrok najbardziej przyciąga ten facio z tyłu który próbuje założyć spodnie na głowę xD. On chyba pomylił te spodnie z szafą (przez alkohol), do Narni chciał się wybrać, uciec od tych dymów. Major i Kononowicz to mój ukochany duet <3 O co chodzi? Major się co chwilę śmieje, jego kamerzysta też.. To jakaś pułapka! To nie Major tylko jakaś jaszczurka od Obamy! Pikne densy <3 Gościu ma talena. LAJK DYS GAJ! HI IZ SOŁ TALENTET ENT AJ LOFF HYM SOŁ MASZ!  ...